Royal New Zealand Navy | Flickr | CC BY-ND 2.0

Dlaczego Socjomania nie jest agencją

Bartłomiej Rak
Bartlomiej Rak

--

Często spotykamy się z sytuacją, że ktoś mówi o Socjomanii jako o „agencji”. Spieszę donieść, że nie świadczymy usług, które stanowią fundament działalności agencji interaktywnych. Nie realizujemy działań! Podstawą naszej działalności są szkolenia (otwarte i dedykowane) oraz konsulting (długoterminowe strategie digital).

Potem pada pytanie — OK, ale czemu nie chcecie świadczyć usług agencyjnych? Oczywiście — moglibyśmy to zrobić. Mamy bardzo doświadczony zespół (głównie z backgroundem agencyjnym), rzesze klientów (którzy pytają o takie usługi) i pewnie nawet zarabialibyśmy więcej — nie ma co ukrywać, że realizacja dysponuje znacznie większym budżetem niż strategia, a tym bardziej szkolenie. Nigdy jednak nie będziemy agencją.

Kilka lat temu pracowaliśmy (indywidualnie) po stronie agencji. Były to raczej średniaki. Podmioty, które rosły na fali popularności internetu i mediów społecznościowych. Proza życia agencyjnego — cały czas nowe projekty, nowi ludzie, problemy z cash flow, niedowożenie terminów realizacji, brak wypłat w terminie itp. Pewnie część czytelników ma podobne doświadczenia. Młody rynek i niedojrzałe podmioty prowadzone przez niedoświadczonych „CEO”. Wszystko to sklejała młodzieńcza pasja, marzenia o wielkich biznesach i stosunkowo nieduże oczekiwania od życia. Naoglądaliśmy się w tamtym czasie…

Naoglądaliśmy się chorych przetargów, braku zaufania, żerowania na ludzkiej niewiedzy i naiwności. Klienci cały czas nie dysponowali wystarczającymi budżetami, a agencje walczące o każdy dzień przetrwania na rynku, ściągały spodnie i brały co się dało. Spirala się nakręcała. Każdy kolejny klient spłacał niezrealizowane zobowiązania wobec wcześniejszego. Za duża liczba projektów, za mało doświadczony zespół, za mało czasu, za mało pieniędzy. Porażka.

Już wtedy zaświtało nam w głowie, że coś tu nie gra. Agencja prowadzi przecież komunikację w imieniu klienta. Powinna być najbliższym mu podmiotem. Przybudówką do działu marketingu. To nie musi być miłość. To ma być zaufanie, przyjaźń, wspólne cele oraz długoterminowa współpraca. W naszych agencjach tego nie znaleźliśmy.

Znaleźliśmy to dopiero kreując Socjomanię. Podmiot, który jest bardziej po stronie klienta, chce mu dostarczyć wiedzy i wspomóc w działaniach w sieci. Ponieważ nie zależy nam na realizacji — „mówimy jak jest” — szczerze, a czasami nawet boleśnie. Naszym zdaniem większość firm powinna mieć teraz w zespole osobę odpowiedzialną za działania digital. Za miesięczny budżet, który zwykle dostaje agencja można takie osoby zatrudnić i budować kompetencje wewnątrz. Nie neguję obecności agencji na rynku. Są nieodzownym jego elementem! Są potrzebne. Ale muszą mieć po stronie zleceniodawcy partnerów do rozmowy. Kogoś kto wie jak to działa i ile to kosztuje (zasobów, kasy itd.). Bez tego współpraca z agencją nigdy nie będzie miała sensu. Dlatego zanim rozpoczniecie współpracę z agencją, popracujcie nad wewnętrznymi kompetencjami digital. To miejsce dla Socjomanii.

Pomożemy w rekrutacji, wyszkolimy, jak partnerzy podejdziemy do strategii. Potem pozwolimy Ci działać. Albo budując wewnętrzny zespół, albo rozpoczynając partnerską współpracę z agencją. Robimy to od czterech lat.

Ktoś może zarzucić mi, że powyższa diagnoza dotyczy rynku małych „agencyjek”, które mają niewiele wspólnego z „warszawskim” rynkiem reklamy. Nic bardziej mylnego. Te agencyjki świadczą usługi bankom, telekomom, największym markom motoryzacyjnym. Ta sytuacja dotyczy również agencji sieciowych. Ileż to razy trafiali do nas klienci z niewielką wiedzą, zawiedzeni działaniami najbardziej renomowanych agencji w Polsce. Robiliśmy audyt i przecieraliśmy oczy ze zdumienia. Nie mogliśmy uwierzyć, że takie podmioty prowadzą działania w takim stylu.

Są oczywiście wyjątki. Z podziwem patrzę na agencje, które pracują z klientami latami. Efekty widać w postaci wielu nagród, zrealizowanych założeń oraz najlepiej — w stosunku pracowników firmy do pracowników agencji. Widać, że są przyjaciółmi, że się szanują. To nie relacja klient-agencja. To Partnerstwo. Tak to powinno wyglądać.

Podsumowując — całe branże aktualnie przenoszą się do internetu. Koniecznością jest budowanie wewnętrznych kompetencji w tym zakresie. My tego za Was nie zrobimy. My pomożemy. Podobnie jak agencje. Tak postrzegamy również przyszłość Socjomanii. Teraz działamy na poziomie marketingowym, ale coraz częściej dotykamy procesów biznesowych. Przyszłością dla nas jest przenoszenie całych usług ze świata realnego do sieci. Nie będziemy agencją.

Artykuł oryginalnie pojawił się na LinkedIn.

--

--