Strategia Socjomanii 2016. Cześć 2: szkolenie

Bartłomiej Rak
Bartlomiej Rak
Published in
4 min readJan 6, 2016

--

Gdy zaczynałem prowadzić szkolenia pod marką Socjomanii w 2011 roku nie wyobrażałem sobie, aby szkolenie mogło trwać mniej niż dwa dni. Ten czas pozwalał skupić się na potrzebach każdego uczestnika kursu (do dziś to maks. 7 osób) oraz przekazać wystarczająco obszerny materiał. W późniejszym okresie, głównie ze względu na potrzeby rynku, zdecydowaliśmy się prowadzić również szkolenia jednodniowe. Dziś już wiemy, że obie te opcje wymagają zredefiniowania.

Potrzeby uczestnika szkolenia zawsze zajmowały kluczową pozycję w hierarchii naszych wartości. Począwszy od małych, wspomnianych powyżej grup, unikalnej atmosfery i bezpośrednim kontakcie z prowadzącym, maksymalnie satysfakcjonującym cateringu (od zdrowych setów warzywno-owocowych, poprzez dobrą kawę, a skończywszy na stekach w całkiem przyzwoitych restauracjach). To oczywiście bardzo ważne elementy, ale przecież nie kluczowe. Kluczowa jest wiedza jaka zostanie przekazana podczas szkolenia, a raczej jakie jej elementy zostaną w praktyce wykorzystane przez kursanta. I tutaj mamy poważny problem…

Socjomaniowe, zdrowe seciki szkoleniowe.

Teoria a praktyka

Od początku zdawaliśmy sobie sprawę, że zderzenie z rzeczywistością jest dla uczestnika szkolenia bardzo trudne. Dlatego wszystkim w pakiecie oferujemy jedną lub trzy godziny darmowych konsultacji. Takie rozwiązanie nie jest jednak wystarczające! Staramy się obserwować działania naszych klientów. Z niektórymi nawet podpisujemy „kontrakt”, który zobowiązuje ich do wykonania określonych czynności w odpowiednim czasie. Niestety wnioski z tych działań nie są zadowalające. Nieliczni realizują założone plany. W większości przypadków tylko 10–25% wiedzy, która pojawia się na szkoleniu, jest w praktyce wykorzystywane. W tak szybko zmieniającym się świecie marketingu internetowego najczęściej oznacza to wizytę na kolejnym kursie w następnym roku. Pewnie część pomyśli, że powinniśmy się cieszyć z takiej sytuacji — mamy stałych klientów itp., ale nic bardziej mylnego!

Dział digitalowy dziś

Zastanawialiśmy się nad rozwiązaniem i trzeba to sobie szczerze powiedzieć:

Nie wierzymy już w szkolenia dwudniowe, a tym bardziej jednodniowe!

Nie dziś, nie w tych czasach. Dział digital marketingu począwszy od 2008 roku jest najbardziej niedowartościowanym zasobowo działem w większości podmiotów. Nierzadko budżetem rzędu 1–2 mln złotych dysponuje pojedyncza osoba, która skupia wokół siebie wianuszek agencji. W takiej sytuacji jej rola sprowadza się do dysponenta budżetu i kontrolera raportów. Znacznie bogatsi zasobowo i wiedzowo (!) podwykonawcy wykorzystują sytuację i doją taki dział jak złotą krowę. Nie wspominam już o sytuacji w MŚP, gdzie to najczęściej budżet jest podstawowym problemem.

W Socjomanii wierzymy, że w najbliższych latach to właśnie dział digitalowy będzie odpowiadał za najważniejsze działania marketingowe. Dlatego jego reprezentantów wspieramy wiedzą, a nie odrabiając (za nich) zadanie domowe. Kluczowa rola jaką owa jednostka przyjmie wymaga pełnowartościowych zasobów, a nie „wypychania” wszystkiego na zewnątrz. Organizacje muszą rozwijać się w oparciu o wiedzę i doświadczenie, jeżeli chcą osiągnąć sukces!

Współczesny uczestnik szkolenia

Jaki jest tak naprawdę? W pierwszej części niniejszej serii ustaliliśmy już, że zabiegany, przeładowany informacjami i cały czas wyrywany ze skupienia przez przychodzące powiadomienia. Poniższe badania Deloitte dowodzą, że jest jeszcze gorzej. Taka sytuacja musi zrodzić nowe rozwiązania.

Jakie działania sugeruje Deloitte? Zdalny, mobilny i oczywiście on-demand dostęp do szkoleń, które w większości opierać się będą o unikalne doświadczenia osób podobnych do samego uczestnika. Wszystko oczywiście w wersji long-life learning.

Szkolenia rozproszone

Każdy zasób wiedzy można rozpisać w pewien proces jej przekazywania. Dotychczas ten proces jest stały mimo, iż każdy uczestnik szkolenia posiada już pewną wiedzę, najczęściej różną od pozostałych osób na sali. Ten fakt leży u podstaw głównego powodu dlaczego ludzie nie są zadowoleni z poziomu szkolenia. Naszym zdaniem ścieżka każdej osoby biorącej udział w szkoleniu powinna być inna i tylko momentami może mieć elementy wspólne. Co więcej — nie dotyczy to tylko zakresu, ale również czasu trwania kursu. Wyobraźmy sobie, że osoba, która zgłasza się na szkolenie jeszcze tego samego dnia rozpoczyna jego realizację. Metodą małych kroków, poświęcając tylko kilkanaście minut dziennie. Trener cały czas obserwuje jej postępy i na ich podstawie określa kolejne kroki. Gdy dana osoba osiągnie odpowiedni poziom może uczestniczyć w szkoleniu w świecie realnym razem z innymi kursantami, którzy również osiągnęli ten poziom. Oczywiście na tym proces szkolenia się nie kończy. Na następny dzień można rozpocząć kolejną ścieżkę tematyczną i w ten sposób przez cały rok trwać w rozpoczętym procesie. Wszystko zgodnie z posiadanymi zasobami czasowymi i potrzebami. Powyższe rozwiązanie wymaga oczywiście wsparcia technologicznego, ale pozwólcie, że jego szczegóły zachowamy dla siebie.

Chcemy, aby nasza oferta pod koniec 2016 roku składała się z bardzo merytorycznych i twardych szkoleń online, intensywnych kursów 3-dniowych oraz wyżej opisanych szkoleń rozproszonych. Trzymajcie kciuki! Na koniec bardzo wartościowa myśl Ariane Van de Ven, Global Trends Expert w Telefonica I+D:

Education will be replaced by life-long learning services that will be personalised using technology that monitors comprehension and pleasure (learning should be a pleasurable experience!). Learning services credentials will become essential to add to formal qualifications. People will be expected to update their knowledge regularly and to contribute to the global brain. This means that people will invest more capital throughout their life to pay for their education. Companies will also develop more training and development programmes to ensure that they keep a talented workforce. (…).

Artykuł oryginalnie pojawił się na moim profilu LinkedIn.

--

--